Wciąż siedzieli w ciszy popijając ostatki letniej kawy. Milczenie przerwał dzwonek telefonu Alex.
- Słucham? - zapytała, leniwie się przeciągając.
- Co?! Teraz?! Oszalał pan?! - krzyknęła oburzona. Za późno ugryzła się w język i wróciła do koreańskiej rzeczywistości, w której to mężczyzna jest górą. Posłusznie przeprosiła za uniesienie i przewróciła oczami. Zakończyła rozmowę i nerwowo położyła telefon na stole.
- A żeby Ci leków refundowanych nie sprzedali łysa pało! - wrzasnęła co wywołało u Hyuka niepohamowaną salwę śmiechu. Popatrzyła na niego z pogardą i ciężko westchnęła. Opadła na krzesło i przetarła oczy.
- Masz czas? - zapytała mniej zdenerwowana. Chłopak kiwnął głową i przyjaźnie się uśmiechnął. - Zostaniesz z Jihyunem jakieś dwie godzinki? Praca się odezwała.
- Jasne, może mnie polubi.
- To chodź do niego. W salonie ma wszystkie zabawki. Jak będzie marudził to go połóż spać, to zazwyczaj pomaga - odparła wyliczając na palcach rzeczy dotyczące chłopca. Podeszła do małego i pocałowała go w czoło.
- Będę nie długo, nie pozabijajcie się - dodała, ubierając swoje trampki.
- Taaa - odparł przeciągle Eunhyuk napotykając wzrok czteroletniego potwora, zapełniającego kartki swoimi wymyślnymi bazgrołami. Podszedł do niego i kucnął przyglądając się powstającym dziełom małego artysty.
- Po kim masz taki talent? - zapytał wesoło. Chłopiec odwrócił nerwowo głowę, wyrwany z swego artystycznego opętania.
- Po cioci - odparł po chwili, odgarniając gęstą grzywkę znad czarnych oczu.
- To Alex tak rysuje?
- Tak, ma całą teczkę takich prac. Są w szufladzie w biurku - odpowiedział maluch nie odrywając twarzy znad kartek.
- Kiedyś będę tak dobry jak ona - dodał po chwili. Korzystając z duchowej nieobecności chłopca, urządził sobie małą wycieczkę po pokoju Alex. Brzoskwiniowa barwa królująca na ścianach nadawała uroku małemu pomieszczeniu. Biurko, które stało przy ścianie było czyste, a rzeczy na nich schludnie poukładane. Zupełnie niepasujące do tak zwariowanej dziewczyny. Nad nim wisiała korkowa tablica z mnóstwem zdjęć Alex. Chłopak podszedł bliżej chcąc się im dokładniej przyjrzeć. Uśmiechnął się gdy zobaczył ich wspólne zdjęcie w parku. Obok, kolejne gdy wspólnie uczyli się choreografii. Następnie zauważył ją z innym chłopakiem. Europejskie rysy, ciemne włosy, proste oczy i kolczyk nad okiem.
- Nie mówiła, że kogoś ma. Czy przywiesiła by tu zdjęcie swojego byłego? - zapytał sam siebie. Szybko wyrzucił ten pomysł z głowy i przyglądał się dalej.
- Jaka pyza - dodał wesoło gdy zobaczył jej zdjęcie z dzieciństwa wraz z rodzicami. Wyjął telefon by również je mieć. W razie czego ma doskonały sposób na szantaż. Gdy znudziło mu się przeglądanie tablicy, podszedł do półek uginających się pod ciężarem książek.
- No tak, książkowy mol - pomyślał i zaśmiał się pod nosem. Na łóżku i parapecie porozrzucane były najrozmaitsze maskotki, zaczynając od misiów, a kończąc na teletubisiach. Nad nim wisiała półka z figurkami i słoik z pieniędzmi z napisem "to get away someday". Skrzywił się, nie rozumiejąc zagranicznego tekstu. Kręcił się jeszcze przez chwilę, chcąc dowiedzieć się o niej więcej. Szuflada w biurku kusiła swoją zawartością. Nerwowo potupywał nogą w miejscu. Niestety celebryci swoje za uszami też mają. Jego niezaspokojona ciekawość dawała się mocno we znaki. Nie mogąc się jej oprzeć, podszedł i wyjął z niej teczkę zatytułowaną "Otwarcie grozi kalectwem trwałym". Zaśmiał się nerwowo. Mimo wyraźnie postawionego zakazu, otworzył ją i wyciągnął kartki. Na wszystkich był zostawiony ślad ołówka. Z każdym obrazkiem jego oczy robiły się co raz większe. W końcu na kartce pojawiła się znana mu twarz. Czarne oczy Jihyuna wydawały się tak realistyczne, że poczuł lekki dreszcz na swoim ciele.
- Masz rację, nie powinienem - powiedział cicho do namalowanego chłopca. Mimo to przełożył rysunek i zobaczył następny. Tym razem był na nim on sam. Idealnie podkreślona szczęka, wycieniowane policzki, oczy, w których widać tą samą iskierkę jak w rzeczywistości.
- To niesamowite - odparł przyglądając się rysunkowi.
- Ciocia będzie zła jak się dowie - odparł cichutko piskliwy głosik. Hyuk podskoczył na łóżku i przypadkowo rozsypał kartki. Szybko je pozbierał i schował z powrotem do szuflady.
- Jihyun, czy możemy mieć mały sekret? - zapytał kucając przed nim.
- Nie chcesz, żeby ciocia wiedziała?
- Nie, bo już nigdy więcej nie będę mógł tu przyjść i się z Tobą pobawić - odparł przegarniając mu włosy. Wziął z półki różową spinkę i przypiął mu grzywkę tak, by mógł widzieć jego świdrujące oczy.
- Ty i tak się ze mną nie bawisz! - krzyknął oskarżycielsko.
- Jeśli jej nie powiesz to zabiorę Cię na karuzelę.
- Masz kiepskie metody wychowawcze - odparł maluch krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ty masz cztery lata? - zapytał Hyuk mierząc go wzrokiem.
- Ciocia tak powtarza - dodał Jihyun.
Blond włosy chłopak uśmiechnął się i wziął małego za rękę prowadząc do pokoju. Porozrzucali zabawki w jednym miejscu i zaczęli się bawić w Indian.
- Hyuk! - krzyknął maluch i pobiegł w jego stronę z markerem. Zostawił na jego policzkach czerwone kreski i z triumfalnym okrzykiem uciekł na środek pokoju kreśląc na swoich również dwa paski. Kontynuowali swoją zabawę w najlepsze, ganiając się po pokoju, wykrzykując niezrozumiałe dla nikogo słowa i wymachując strzałami jakie przyniósł ze sobą Jihyun. Tak minęła godzina. Następna godzina. Kolejna godzina. Chłopy byli już znużeni wspólnym zabawianiem się. Siły z każdą chwilą uchodziły z ich ciał. Leżąc wspólnie na pluszakach, wpatrywali się w sufit. Robiąc się co raz senni postanowili opowiadać sobie nawzajem bajki.
- Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić - odparła cicho, patrząc na małego Jihyuna wtulonego w ciało chłopaka. - Widzę, że zabawa była przednia - dodała po chwili widząc pokój, którego stan pozostawiał wiele do życzenia. Rozbity wazon, pomalowane meble, przewrócone krzesła.
- Bazę trzeba było z czegoś zbudować. Chciałaś żebym został zestrzelony przez tego smoka? - zapytał. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała przecząco głową.
- Wybacz, że to tak długo trwało. Nie zauważyłam, że wychodzę w szczytowych godzinach, a telefon ma końcówkę baterii.
- Nic się nie stało. Nie wiem jak on, ale ja świetnie się bawiłem - odparł, czule się uśmiechając. Widział, że była czymś mocno przejęta. Zieleń jej oczu wciąż była mocno wzburzona.
- Zaniosę go do łóżka i pójdę już - odparł.
- Już? Może chcesz jeszcze herbaty? - zapytała z troską w głosie. Hyukjae wziął chłopca na ramiona, starając się go nie obudzić. Położył go na sofie i przykrył kocem.
- Siedzę tu już cały dzień. Przyda Ci się trochę odpoczynku ode mnie - powiedział i lekko uśmiechnął się w jej stronę.
- Przecież... Ty mi nigdy nie przeszkadzasz - odparła przeciągle. - A Jihyunowi to już w ogóle. Polubiliście się? - dodała szybko, wchodząc do kuchni.
- Mam nadzieję, że tak. Uroczy z niego dzieciak.
Założył buty i już chciał wyjść lecz zatrzymał się.
- Umiesz może rysować? Jungsoo ma niedługo urodziny, a on lubi takie rzeczy.
- Ja? Rysować? Oszalałeś? Nawet oczy wychodzą mi krzywo - odparła bezradnie.
Przejechał językiem po tylnych zębach i prychnął w myślach.
- Dlaczego ukrywa swój talent? - pomyślał i wyszedł z domu żegnając się z dziewczyną. Alex wróciła do salonu i przeniosła chłopczyka do swojego pokoju. Położyła go na łóżku i wyszła zamykając cicho drzwi.
Pozbierała wszystkie zabawki, pozanosiła krzesła do kuchni i sprzątnęła zbity wazon. Przemęczona dzisiejszym dniem, przepełzła do łazienki biorąc szybki prysznic. Wróciła do swojego pokoju i położyła się obok malucha wsłuchując się w jego spokojny oddech.
-------------------------------------------------------------------------------------
- Słucham? - zapytała, leniwie się przeciągając.
- Co?! Teraz?! Oszalał pan?! - krzyknęła oburzona. Za późno ugryzła się w język i wróciła do koreańskiej rzeczywistości, w której to mężczyzna jest górą. Posłusznie przeprosiła za uniesienie i przewróciła oczami. Zakończyła rozmowę i nerwowo położyła telefon na stole.
- A żeby Ci leków refundowanych nie sprzedali łysa pało! - wrzasnęła co wywołało u Hyuka niepohamowaną salwę śmiechu. Popatrzyła na niego z pogardą i ciężko westchnęła. Opadła na krzesło i przetarła oczy.
- Masz czas? - zapytała mniej zdenerwowana. Chłopak kiwnął głową i przyjaźnie się uśmiechnął. - Zostaniesz z Jihyunem jakieś dwie godzinki? Praca się odezwała.
- Jasne, może mnie polubi.
- To chodź do niego. W salonie ma wszystkie zabawki. Jak będzie marudził to go połóż spać, to zazwyczaj pomaga - odparła wyliczając na palcach rzeczy dotyczące chłopca. Podeszła do małego i pocałowała go w czoło.
- Będę nie długo, nie pozabijajcie się - dodała, ubierając swoje trampki.
- Taaa - odparł przeciągle Eunhyuk napotykając wzrok czteroletniego potwora, zapełniającego kartki swoimi wymyślnymi bazgrołami. Podszedł do niego i kucnął przyglądając się powstającym dziełom małego artysty.
- Po kim masz taki talent? - zapytał wesoło. Chłopiec odwrócił nerwowo głowę, wyrwany z swego artystycznego opętania.
- Po cioci - odparł po chwili, odgarniając gęstą grzywkę znad czarnych oczu.
- To Alex tak rysuje?
- Tak, ma całą teczkę takich prac. Są w szufladzie w biurku - odpowiedział maluch nie odrywając twarzy znad kartek.
- Kiedyś będę tak dobry jak ona - dodał po chwili. Korzystając z duchowej nieobecności chłopca, urządził sobie małą wycieczkę po pokoju Alex. Brzoskwiniowa barwa królująca na ścianach nadawała uroku małemu pomieszczeniu. Biurko, które stało przy ścianie było czyste, a rzeczy na nich schludnie poukładane. Zupełnie niepasujące do tak zwariowanej dziewczyny. Nad nim wisiała korkowa tablica z mnóstwem zdjęć Alex. Chłopak podszedł bliżej chcąc się im dokładniej przyjrzeć. Uśmiechnął się gdy zobaczył ich wspólne zdjęcie w parku. Obok, kolejne gdy wspólnie uczyli się choreografii. Następnie zauważył ją z innym chłopakiem. Europejskie rysy, ciemne włosy, proste oczy i kolczyk nad okiem.
- Nie mówiła, że kogoś ma. Czy przywiesiła by tu zdjęcie swojego byłego? - zapytał sam siebie. Szybko wyrzucił ten pomysł z głowy i przyglądał się dalej.
- Jaka pyza - dodał wesoło gdy zobaczył jej zdjęcie z dzieciństwa wraz z rodzicami. Wyjął telefon by również je mieć. W razie czego ma doskonały sposób na szantaż. Gdy znudziło mu się przeglądanie tablicy, podszedł do półek uginających się pod ciężarem książek.
- No tak, książkowy mol - pomyślał i zaśmiał się pod nosem. Na łóżku i parapecie porozrzucane były najrozmaitsze maskotki, zaczynając od misiów, a kończąc na teletubisiach. Nad nim wisiała półka z figurkami i słoik z pieniędzmi z napisem "to get away someday". Skrzywił się, nie rozumiejąc zagranicznego tekstu. Kręcił się jeszcze przez chwilę, chcąc dowiedzieć się o niej więcej. Szuflada w biurku kusiła swoją zawartością. Nerwowo potupywał nogą w miejscu. Niestety celebryci swoje za uszami też mają. Jego niezaspokojona ciekawość dawała się mocno we znaki. Nie mogąc się jej oprzeć, podszedł i wyjął z niej teczkę zatytułowaną "Otwarcie grozi kalectwem trwałym". Zaśmiał się nerwowo. Mimo wyraźnie postawionego zakazu, otworzył ją i wyciągnął kartki. Na wszystkich był zostawiony ślad ołówka. Z każdym obrazkiem jego oczy robiły się co raz większe. W końcu na kartce pojawiła się znana mu twarz. Czarne oczy Jihyuna wydawały się tak realistyczne, że poczuł lekki dreszcz na swoim ciele.
- Masz rację, nie powinienem - powiedział cicho do namalowanego chłopca. Mimo to przełożył rysunek i zobaczył następny. Tym razem był na nim on sam. Idealnie podkreślona szczęka, wycieniowane policzki, oczy, w których widać tą samą iskierkę jak w rzeczywistości.
- To niesamowite - odparł przyglądając się rysunkowi.
- Ciocia będzie zła jak się dowie - odparł cichutko piskliwy głosik. Hyuk podskoczył na łóżku i przypadkowo rozsypał kartki. Szybko je pozbierał i schował z powrotem do szuflady.
- Jihyun, czy możemy mieć mały sekret? - zapytał kucając przed nim.
- Nie chcesz, żeby ciocia wiedziała?
- Nie, bo już nigdy więcej nie będę mógł tu przyjść i się z Tobą pobawić - odparł przegarniając mu włosy. Wziął z półki różową spinkę i przypiął mu grzywkę tak, by mógł widzieć jego świdrujące oczy.
- Ty i tak się ze mną nie bawisz! - krzyknął oskarżycielsko.
- Jeśli jej nie powiesz to zabiorę Cię na karuzelę.
- Masz kiepskie metody wychowawcze - odparł maluch krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ty masz cztery lata? - zapytał Hyuk mierząc go wzrokiem.
- Ciocia tak powtarza - dodał Jihyun.
Blond włosy chłopak uśmiechnął się i wziął małego za rękę prowadząc do pokoju. Porozrzucali zabawki w jednym miejscu i zaczęli się bawić w Indian.
- Hyuk! - krzyknął maluch i pobiegł w jego stronę z markerem. Zostawił na jego policzkach czerwone kreski i z triumfalnym okrzykiem uciekł na środek pokoju kreśląc na swoich również dwa paski. Kontynuowali swoją zabawę w najlepsze, ganiając się po pokoju, wykrzykując niezrozumiałe dla nikogo słowa i wymachując strzałami jakie przyniósł ze sobą Jihyun. Tak minęła godzina. Następna godzina. Kolejna godzina. Chłopy byli już znużeni wspólnym zabawianiem się. Siły z każdą chwilą uchodziły z ich ciał. Leżąc wspólnie na pluszakach, wpatrywali się w sufit. Robiąc się co raz senni postanowili opowiadać sobie nawzajem bajki.
~*~
Zamek skrzypnął w drzwiach, a w mieszkaniu rozległ się dźwięk stawianych kroków. Wszędzie było ciemno. Alex zapaliła światło w korytarzu. Położyła akta na stole i weszła do salonu. W ostatniej chwili powstrzymała się od włączenia lampki. Uśmiechnęła się pod nosem widząc śpiącego Hyuka i Jihyuna strzeżonych przez armię zabawek. Wyjęła z szafy koc i podeszła do nich chcąc ich przykryć. Szczelnie opatuliła ich przyjemną tkaniną i niechcący trąciła blondwłosego chłopaka ramieniem.
- O już wróciłaś - szepnął wyrwany ze snu. - Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić - odparła cicho, patrząc na małego Jihyuna wtulonego w ciało chłopaka. - Widzę, że zabawa była przednia - dodała po chwili widząc pokój, którego stan pozostawiał wiele do życzenia. Rozbity wazon, pomalowane meble, przewrócone krzesła.
- Bazę trzeba było z czegoś zbudować. Chciałaś żebym został zestrzelony przez tego smoka? - zapytał. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pokiwała przecząco głową.
- Wybacz, że to tak długo trwało. Nie zauważyłam, że wychodzę w szczytowych godzinach, a telefon ma końcówkę baterii.
- Nic się nie stało. Nie wiem jak on, ale ja świetnie się bawiłem - odparł, czule się uśmiechając. Widział, że była czymś mocno przejęta. Zieleń jej oczu wciąż była mocno wzburzona.
- Zaniosę go do łóżka i pójdę już - odparł.
- Już? Może chcesz jeszcze herbaty? - zapytała z troską w głosie. Hyukjae wziął chłopca na ramiona, starając się go nie obudzić. Położył go na sofie i przykrył kocem.
- Siedzę tu już cały dzień. Przyda Ci się trochę odpoczynku ode mnie - powiedział i lekko uśmiechnął się w jej stronę.
- Przecież... Ty mi nigdy nie przeszkadzasz - odparła przeciągle. - A Jihyunowi to już w ogóle. Polubiliście się? - dodała szybko, wchodząc do kuchni.
- Mam nadzieję, że tak. Uroczy z niego dzieciak.
Założył buty i już chciał wyjść lecz zatrzymał się.
- Umiesz może rysować? Jungsoo ma niedługo urodziny, a on lubi takie rzeczy.
- Ja? Rysować? Oszalałeś? Nawet oczy wychodzą mi krzywo - odparła bezradnie.
Przejechał językiem po tylnych zębach i prychnął w myślach.
- Dlaczego ukrywa swój talent? - pomyślał i wyszedł z domu żegnając się z dziewczyną. Alex wróciła do salonu i przeniosła chłopczyka do swojego pokoju. Położyła go na łóżku i wyszła zamykając cicho drzwi.
Pozbierała wszystkie zabawki, pozanosiła krzesła do kuchni i sprzątnęła zbity wazon. Przemęczona dzisiejszym dniem, przepełzła do łazienki biorąc szybki prysznic. Wróciła do swojego pokoju i położyła się obok malucha wsłuchując się w jego spokojny oddech.
-------------------------------------------------------------------------------------
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA, RYCERZE! ♥
4 komentarze:
Olaaaa <3 Indianin Hyukjae .. ;D To może jutro następny? Podoba mi się coraz bardziej.. Ale kiedy Hyuk dowie się, co tak naprawdę skrywa Alex ?!
boskie <3
wow. szybko ci poszło napisanie tego xD rozdział fajny. ^^ zwłaszcza zabawa w Indian ^.^ pisz szybko . <3
Tak!Kolejny rozdział^^
Jak zwykle cudowny ;D
Czekam na next <3
Prześlij komentarz