poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział VII.

Pokój Alex wypełnił się pierwszymi promieniami słońca. Dziewczyna zmarszczyła nos i przewróciła się na drugą stronę oddając się przyjemnemu lenistwu. Rzadko kiedy trafiały się jej dni wolne. Dziś istniała sama dla siebie. Przynajmniej miała taką nadzieję. Niecałe pół godziny później usłyszała ciche skradanie się do jej łóżka. Nie był to nikt inny jak Yuri. Czarnowłosa dziewczyna wykonywała dziwaczne ruchy wciąż myśląc, że jest niewidzialna. Alex dłużej nie wytrzymała ze śmiechu i głośno się roześmiała.
- Aż tak śmiesznie wyglądałam? - zapytała i usiadła na skraju łóżka. - No to opowiadaj jak było - dodała bez większych ogródek.
- Bardzo sympatycznie - odparła brunetka i zakryła się małą poduszką, jednak Yuri nie do końca to wystarczało. Szybko i zgrabnie wyciągnęła z przyjaciółki zaspakajające ją informacje. Po wysłuchaniu całej historii, usiadła z powrotem na skraju łóżka.
- I co, to wszystko? Żadnych buziaków, nic? Serio? - zapytała zawiedziona.
- No, a co?
- Ty to jesteś jakaś taka...nie wiem - odparła Yuri i zaczęła szukać odpowiedniego słowa opisującego koleżankę.
~*~
Wskazówki zegara pokazywały kilka minut po godzinie dwunastej. Mały czarny kociak zgrabnie wyrzucił Alex z łóżka domagając się przekąski. Dziewczyna poszła do kuchni i nasypała mu do miski jedzenia.
- I co? Skończyło się leżakowanie? - zapytała samą siebie. Przeciągnęła się leniwie i sięgnęła po komórkę leżącą na półce. Wiadomość nieodebrana. "Pewnie Yuri zapomniała kluczy" - pomyślała. Nawet przez myśl jej nie przeszło jak bardzo się myli.
"Może kiedyś to powtórzymy?". Nie był to nikt inny jak Hyukjae. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i szybko odpisała na smsa.
- Romans dalej trwa? - zapytała niezadowolona Caroline widząc rozpromienioną koleżankę.
- Jaki romans? O czym Ty mówisz?
- Twój i tego tam...z telefonu - odparła wciąż naburmuszona. - Nie lubię Cię, wiesz o Tym? - dodała po chwili.
- Ale karmię Twojego kota - odpowiedziała podnosząc go z podłogi na co Caroline się uśmiechnęła.
~*~
Dzień mijał szybko. Hyuk też to odczuwał. Miał wolne. Żadnych treningów, prób, spotkań. Wolne, po prostu wolne. Siedział w pokoju przed laptopem, denerwując swojego przyjaciela.
- Zamknij się już. Mam ochotę wywalić Cię przez okno - odparł Hae zakrywając się poduszką. - Chcę spać.
- Jest dzień głupia pindo! Nie możesz spać, bo ja nie będę mógł spać w nocy!
- A to dlaczego? - zapytał spoglądając na Hyuka.
- Bo jak będziesz spał teraz, to będziesz się w nocy kręcił, a ja mam zamiar wtedy spać - odparł dumny.

- To zadzwoń do tej swojej leseczki, niech Cię przenocuje - odparł, za co od razu został przygnieciony do łóżka ciężarem przyjaciela. Blondyn położył się na nim i mocno go przytulił, na co Donghae zaczął głośno krzyczeć. Od razu do pokoju przylecieli dwaj mężczyźni. 
- Boże, zlituj się nad nimi - westchnął Siwon i machnął ręką wracając do siebie.
- Serio? - zapytał Jongwoon i zaczął się z nich śmiać. Nie zastanawiał się długo i podszedł do łóżka wdrapując się na Hyuka.
- Zgnieciecie mnie grubasy! - krzyczał z dołu, Donghae.
- Zamknąć się tam! - wrzasnął Heechull z salonu.
Po kilkuminutowej zabawie, telefon Eunhyuka zaczął wibrować. Chłopak szybko się zerwał zrzucając z pleców Jongwoona. Ten dziwnie na niego popatrzył i pomasował łokieć, którym mocno uderzył w szafkę.
Szarpnął Donghae'go i zapytał:
- Dlaczego uśmiecha się tak do telefonu?
- No jak to nie wiesz? Pewnie sexy lady napisała - odparł i wpadł w dziki śmiech.
Blondyn popatrzył na niego spod gęstej grzywki. Nie narażaj mi się - pomyślał i zacisnął mocniej palce na telefonie. Szybko odpisał na wiadomość i kontynuował zemstę na przyjacielu.
Popołudnie dłużyło mu się nie miłosiernie. Gdy zegarek w końcu pokazał godzinę szesnastą, wyleciał z domu jak oparzony. Szybkim krokiem szedł przez zatłoczoną ulicę miasta. Z nieznanego powodu jego serce biło coraz szybciej. Stanął na przystanku i szukał w tłumie jednej osoby. Zauważył ją. Uśmiechnął się pod nosem i poszedł w jej stronę.
- Przepraszam za spóźnienie, kot mi się nogi uczepił - odparła jak zwykle rozradowana. - To pomożesz mi wybrać prezent dla Yuri? - dodała po chwili.
- Jasne, chodźmy!
Szukali po całym mieście idealnego prezentu dla przyjaciółki Alex. Nie było to łatwym zadaniem, ale w końcu udało im się. Nieduży wisiorek powinien jej się spodobać. Po udanym polowaniu poszli do kawiarni. Siedzieli przy stoliku rozkoszując się swoim towarzystwem.
- On na prawdę taki jest? - zapytała widocznie rozbawiona dziewczyna.
- No tak! Jest wredny! Musisz się przed nim strzec.
- Ale Hae wydawał się uroczym chłopakiem, a nie wredotą - odparła popijając herbatą.
- Tylko się taki wydaje - dodał na co oby dwoje wybuchli śmiechem.
----------------------------------------------------------------------------------------
Cześć!
Wiem, że większość z was jest na mnie obrażona, ale... nie pisałam dla tego, że mam gdzieś moich czytelników. Nie, nie to nie tak! Po prostu trzecia klasa ukochanej gimbazy to nie przelewki, sami rozumiecie :) 
Wszyscy straszną egzaminami i do tego muszę zrobić zarys mojej przyszłości wybierając nową szkołę.
Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie i wybaczycie tą długaśną przerwę w pisaniu. Nie obiecuję, że będę dodawała rozdziały często, więc zrozumiem jeśli po prostu przestaniecie czytać te "bzdury" jak to określiła moja mama :)
Dziękuję wam ♥